Witajcie Kochane w ten jakże pochmurny i przygnębiający dzień. Cały dzień jest ciemno i ponuro, nie chce się wychodzić z łóżka.
W dzisiejszym poście mam dla Was kilka słów o duecie Ziaji, który znają chyba wszyscy. I z mojej analizy Waszych postów wynika, że są to dwa najlepsze i najczęściej kupowane kosmetyki z serii Liście Manuka. Panie w drogeriach również polecają te dwa produkty z całej serii.
Mowa o paście do głębokiego oczyszczania twarzy przeciw zaskórnikom oraz kremie mikrozłsuzczającym na noc.
Co producent mówi o paście? + Skład
Skład i obietnice producenta dot. kremu.
Moja opinia
Gdy tylko usłyszałam o nowej serii Ziaji przeznaczonej do cery tłustej, pojawiła się na mojej wishliście. Liczyłam na to, że okaże się ona ratunkiem dla skóry, ale nie mogłam zebrać się do zakupu, nie mogłam również zdecydować się na konkretne produkty. W końcu wybór padł na pastę i krem na noc. I nie żałuję! Duet ten spełnił moje wymagania w 100%. Zacznę od opisania pasty.
***
Pasta jest chyba najtańszym kosmetykiem całej serii, kosztuje ok. 7-8 zł. Jest dość wydajna- stosuję ją od ponad miesiąca i mam jeszcze 1/3 opakowania.Po nazwie pasta spodziewałam się naprawdę gęstego produktu, jednak taki nie jest, co nie znaczy, że przeszkadza mi ten fakt. Pasta- peeling jest barwy białej z zatopionymi w niej zielonymi granulkami. Nie jest to mocny zdzierak, ale nie mogę powiedzieć, że jest słaby. Odpowiada mi taki stopień peelingu, mocniejsze podrażniają moją cerę. Zapach jest świeży, lekko ziołowy. Opakowanie działa bez zarzutu, choć wiem, że niektórym z Was trafiły się felerne egzemplarze.
Pastę stosuję wieczorem, co drugi dzień, masuję przez kilka chwil twarz, a następnie zostawiam ją na twarzy na parę minut. Po zmyciu pasty twarz jest jedwabiście gładka i na pewno nie podrażniona. Czuję, że jest głęboko oczyszczona. Niedoskonałości nie pojawiają się na skórze, ale nie mam z nimi problemu ostatnimi czasy. Zauważyłam też rozjaśnienie skóry oraz zmniejszenie się ilości zaskórników zamkniętych, których miałam mnóstwo- szczególnie w strefie T. Nie wiem jak radzi sobie ze zmywaniem makijażu, ale produkt ten nie jest do tego przeznaczony.
***
Krem mikrozłuszczający na noc jest moim pierwszym kremem z zawartością kwasu (w tym wypadku- migdałowego). Wyobrażałam sobie scenariusze, że skóra będzie się okropnie złuszczać itd, ale gdy wczytałam się głębiej we właściwości tego typu kremów, moje obawy zniknęły. Krem ma identyczny zapach jak pasta. Konsystencja jest półtransparentna. Opakowanie działa bez zarzutu, choć nie ukrywam, iż cieszyłabym się z opakowania z pompką. Krem bardzo ładnie się wchłania, nie pozostawia tłustej warstwy. Jeśli chodzi o złuszczanie, jest widoczne w minimalnym stopniu, ale pasta radzi sobie genialnie ze złuszczeniem suchych skórek. Lecz nie mogę powiedzieć, że skóra jest sucha, co to to nie. Nawilżenie jest optymalne. Producent zaleca stosowanie w ciągu dnia kremu z filtrem- ja obecnie wykańczam Ziaję 25+ z SPF 6.
Podsumowując- oba kosmetyki tworzą duet idealny dla mojej cery. Dzięki nim, zauważyłam ograniczenie świecenia się cery, zmniejszoną ilość zaskórników oraz rozjaśnienie skóry. Usłyszałam nawet ostatnio od koleżanki z grupy, że moja cera jest w o wiele lepszym stanie. Co uważam za rzetelną opinię, gdyż ja widzę siebie na co dzień i nie dostrzegam niektórych zmian. Planuję zostać przy tym duecie na stałe.
Miałyście kosmetyki z tej serii?
Jak spisały się u Was?